Zawzięłam się. Muszę trafić szóstkę w Lotto. Albo chociaż piątkę. Pięć z minusem. To sprawa honoru. Czy czegoś. Słabo pamiętam w sumie, ale Adrian mówił mi coś o jakichś piorunach co uderzają dwa razy w to samo miejsce, o prawdopodobieństwach i innych trudnych słowach i zdaje się, że w ten potwornie nudny sposób chciał mnie przekonać, że nie istnieje niezawodny sposób na wygraną. Że on już studiował ten temat i wie. I że ogólnie nie dam rady. JA NIE DAM RADY. Właśnie że dam.
Tylko jeszcze nie wiem jak. Wiem, że potrzebuję jakiejś strategii, taktyki, jakiegoś pięknego umysłu, który mi napisze wzór na rozbicie kumulacji. Nie znam żadnego pięknego umysłu, znam tylko swój, a on jest, no, taki sobie.
Ale znam Wujka Google! On mi powie.
O proszę. Piewszy wynik i już mam odpowiedź. Jestem genialna. „Wszystkich możliwych kombinacji jest 1:13 983 816. Aby być pewnym wygranej, należy po prostu kupić tyle kuponów i na każdym obstawić inną kombinację liczb.”. Prawie 14 milionów kuponów. To całkiem sporo, co nie? Jeden kupon kosztuje 3zł, to razem... Ten... Dajcie mi tu kalkulator... Aha. Ok. Poszukam innej opcji jednak.
ALE SZUKAMY DALEJ, NIE PODDAJEMY SIĘ!
O, to będzie lepsze! Jakieś stare forum, z czasów kiedy jeszcze istniały fora. Temat „OPTYMALNA METODA WYGRYWANIA W Lotto”. Wątek ma 37 stron. No nic, czego się nie robi dla nauki. Lecimy z tym! Co my tu mamy... Pani o nicku MargolciA pisze, że typuje zawsze daty urodzin swoich, męża i dzieci, ale „jak dotąd bez większych sukcesów”. Ok, powodzenia pani MargolciU z przeszłości. Dalej... Pan Stanisław twierdzi, że od samego początku swojej przygody z Lotto trzyma się ciągle tej samej sekwencji liczb. Gra od 30 lat i przez ten czas „trafił czwórkę trzy albo cztery razy”... To będzie ciężki wieczór...
***
Noc mnie zastała. Zaraz 22:00, a ja nadal nie zagrałam, tylko siedzę na podejrzanym forum na końcu internetu i czytam coraz to lepsze teorie. Typ o nicku Wielki_Goblin ma twarde dowody: zbadał wszystkie wyniki w historii losowań i kilka liczb padało częściej niż zwykle. To nie może być przypadek. Przynajmniej według niego, bo z kolei jego rozmówca, pan Qwerty85 twierdzi, że to jest właśnie przypadek. Rabini się wypowiedzieli, nie wiem co dalej. Doczytałam do końca wątku, nikt nie ma odpowiedzi. Może wszyscy wygrali i przestali pisać?
...
Chce mi się spać. Wpiszę jakiekolwiek liczby i idę w kimę. Do diabła z wami i waszymi wyliczeniami, wy internetowi eksperci.
Wpisałam cokolwiek.
Trafiłam piątkę.
Jestem tak zaskoczona, że nawet nie wiem co powiedzieć. Wiem tylko, że muszę teraz wymyślić jaką to niby naukową metodą to osiągnęłam, bo Adrian będzie mnie o to pytał. Nazwę ją Metoda Bukowa. To brzmi dumnie.